Zwykle wyobrażamy go sobie jako cierpliwego i życzliwego pracownika naukowego na uczelni wyższej, który zawsze ma czas i służy radą, kiedykolwiek go o to nie poprosimy. Takie jest marzenie studentów pierwszego roku, którzy jeszcze wciąż żyją wyobrażeniami na temat studiowania, w mniejszym stopniu natomiast realiami.
Bywa, że sen studentów pierwszego roku o promotorze idealnym się spełnia, jednak znacznie częściej po dwóch latach studiowania, kiedy dochodzi do konieczności napisania własnych prac licencjackich, marzenie rozmywa się jak mydlana bańka. Wybrany promotor okazuje się być nieuprzejmy, jest zawsze pochłonięty swoimi sprawami i nigdy nigdzie nie można go zastać. Do tego nie przykłada się zbytnio do funkcji opiekuna naukowego pierwszych poważnych pozycji w dorobku naukowym studentów…
I wtedy, cóż, studenci zostają sami sobie. Muszą sobie jakoś radzić. Pisanie prac licencjackich okazuje się być dla nich prawdziwą szkołą życia. Czasami jednak tego typu zawód ze strony promotora może okazać się zimnym prysznicem, który podziała mobilizująco i motywująco na młodego człowieka, zmuszając go do większego wysiłku intelektualnego. Prace licencjackie przecież nie piszą się same!
A generalnie promotor to niezwykle ważna i odpowiedzialna funkcja, z której nie wszyscy pracownicy naukowi na uczelniach wyższych chcą zdawać sobie sprawę. Do jego obowiązków należy pomoc studentowi na każdym etapie pisania pracy licencjackiej (kiedy tylko ten zwróci się do niego z taką prośbą).
Ponadto promotor ma obowiązek złożenia własnych uwag i komentarzy na pracy dyplomowej wydrukowanej specjalnie dla niego w wersji draft (ekologicznej), które student powinien wziąć sobie do serca. Promotor, jak sama nazwa wskazuje, powinien promować, czyli rozwijać lub - ściślej mówiąc - dążyć do rozwoju pracy licencjackiej studenta poprzez cierpliwe udzielanie mu wskazówek w trakcie jej powstawania.